Końcówka listopada upływa u mnie pod kątem zmian związanych z miejscem zamieszkania - jest trochę zamieszania w tym temacie w ostatnich dniach, ale pod żadnym pozorem nie chce "zaniedbywać" bloga. Dlatego też z racji ostatniego dnia miesiąca przychodzę do Was z wpisem kosmetycznym, czyli tzw. ulubieńcami listopada. Przedstawię Wam 7 produktów, które świetnie się u mnie sprawdziły i których używałam praktycznie codziennie: od pielęgnacji twarzy, włosów po kolorówkę. Krótko mówiąc same perełki kosmetyczne, które szczerze Wam polecam, więc zachęcam do lektury.
Zacznę od pielęgnacji twarzy i od żelu od GARNIER z serii Czyta Skóra - 3 w 1, który same mi zarekomendowałyście (jak to dobrze, że Was mam ;-) przy okazji jednego z postów (byli to ulubieńcy kosmetyczni sierpnia). Do tej pory byłam zdania, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego ;-) Podeszłam z dystansem do tego produktu, który jest określony jako żel myjący, peeling i maska w jednym. Ja osobiście używałam go tylko w formie żelu oczyszczająco-peelingującego i muszę przyznać, że rewelacyjnie oczyszcza i świetnie wygładza skórę twarzy. Produkt jest wzbogacony w cynk, który reguluje wydzielanie sebum oraz w ekstrakt eliminujący i zwalczający zanieczyszczenia. W składzie peelingującym znajduje się też pumeks, który złuszcza i usuwa martwe komórki oraz odblokowuje pory. Może powodować efekt delikatnego ściągnięcia, ale u mnie akurat po zastosowaniu tego produktu od razu aplikuję krem nawilżający, więc nie jest to dla mnie problematyczne. Wielki plus za wydajność - potrzebujecie naprawdę niewielkiej ilości żelu do oczyszczenia całej twarzy. Ceny tego produktu możecie sobie porównać TUTAJ.
Kolejnym produktem, który nakładam codziennie zaraz po etapie oczyszczania skóry twarzy jest krem znany Wam z wpisu ze zmianą pielęgnacji twarzy w okresie jesiennym. To produkt z firmy PAYOT z serii rozświetlająco-energizującej na dzień MY PAYOT JOUR. Jestem po prostu zakochana w tym kremie - stosuję go codziennie przed nałożeniem makijażu praktycznie od miesiąca. Jesienią moja skóra traci blask i potrzebuje porządnej dawki nawilżenia i odżywienia - produkt ma lekką konsystencję, szybko się wchłania i nie obciąża skóry przy czym przepięknie, owocowo pachnie co dodatkowo wpływa na pobudzenie. Skóra wygląda zdrowo i promiennie - zauważyłam znaczną poprawę w kolorycie i poziomie nawilżenia mojej cery. Genialny, niepozorny krem, który zachwycił mnie w listopadzie - ceny tego produktu możecie porównać TUTAJ.
Prawdziwa perełka listopada - totalny hit jeśli chodzi o pielęgnację moich włosów, które jakiś czas temu poddałam koloryzacji, aby usunąć efekt ombe hair. Tutaj kolejny przykład na to, że nie warto trzymać się pewnych przekonań - zawsze uważałam, że żaden szampon używany w tzw. pojedynkę (bez odżywek, masek czy olejków) nie jest w stanie zdziałać żadnych cudów na włosach, bo niezbędna jest kompleksowa pielęgnacja. Tkwiłam w wielkim błędzie, bo szampon JOHN FRIEDA Brilliant Brunette sprawił, że moje włosy nie tylko pięknie błyszczą, są miękkie oraz podatne na wszelkie zabiegi stylizacyjne (np. uwielbiane przeze mnie loki, które zrobiły furorę tym zdjęciem - wykonałam jest lokówką BaByliss PRO), ale co najważniejsze utrzymują pożądany odcień brązu. Obawiałam się, że mój kolor będzie się wypłukiwał - ten szampon pomaga mi utrzymać idealny, czekoladowo-złocisty odcień brązu. Nie skromnie przyznam, że wiele osób na żywo zachwyca się moim kolorem, który już nawet nie wygląda jak malowany - wszystkim brązowowłosym polecam ten szampon. Dosłownie ubóstwiam ten produkt - jego ceny porównacie TUTAJ.
W okresie jesienno-zimowym nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez dobrego balsamu do ust - w listopadzie zachwyciła mnie nowość marki GLAM GLOW, czyli pielęgnujący balsam do ust POUTMUD. Produkt niemalże natychmiast sprawia, że usta są nawilżone, odżywione i delikatnie błyszczą. Lubię w nim to, że daje na początku efekt delikatnego mrowienia a pyszny miętowy smak świetnie odświeża i daje niesamowity komfort na ustach. Podoba mi się również design opakowania - balsam zamknięty jest w małej, srebrnej kulce. Do kupienia TUTAJ.
W kwestii podkładu również nastąpił mały przełom w listopadzie - zachęcona opiniami oraz po przetestowaniu próbek wybranych odcieni dostępnych w drogerii SEPHORA zdecydowałam się na zakup podkładu marki NARS. Potrzebowałam czegoś ciemniejszego, ponieważ zaczęłam używać balsamu brązującego i mój ulubiony podkład MAC Studio Fix Fluid NC20 stał się zdecydowanie za jasny. Kupiłam podkład NARS z serii Sheer Glow Foundation w odcieniu MEDIUM 3 i mieszam go z wcześniej wspomnianym podkładem lub odrobiną korektora MAC z serii Pro Longwear w odcieniu NC20 - te mieszanki świetnie się u mnie sprawdzają kiedy jestem lekko opalona. Kiedy jestem "na świeżo" po aplikacji balsamu brązującego (czyli kiedy efekt sztucznej opalenizny jest najmocniejszy) używam samego podkładu z NARS, który rewelacyjnie stapia się z moją skórą, nie powodując efektu maski. Produkt ma lekką formułę i nie jest tak bardzo wyczuwalny na skórze. Podoba mi się też efekt delikatnego rozświetlenia i efekt aksamitnie gładkiej skóry jaki daje ten podkład. Produkt stał się w listopadzie moim podkładowym faworytem :D Do kupienia jest dostępny tylko w drogeriach SEPHORA.
Moim faworytem, jeśli chodzi o produkty do ust okazał się błyszczyk z MAC z serii CREMESHEEN w odcieniu IT'S A STRIKE. Piękny odcień brudnego różu o wykończeniu nawilżającym, kremowym z dość dobrym kryciem. Idealnie sprawdza się w moich codziennych makijażach, które zazwyczaj wykonuję w odcieniach ciepłego brązu i beżu. Produkt nie wysusza ust, ale też nie klei się i nie spływa z ust. Ma przyjemną, kremową konsystencję, dobrze nawilża i dość długo się utrzymuje. Do kupienia TUTAJ.
Na koniec zostawiłam paletkę cieni NAKED z nowej serii ULTIMATE BASICS - będę wychwalać ten produkt dopóki inna, równie genialna paletka nie wpadnie w moje ręcę (chyba się na tę chwilę nie zapowiada ;-). Wszystkie swatche cieni możecie zobaczyć, np. TUTAJ lub TUTAJ. Z kolei makijaż wykonany tą paletką przeze mnie zobaczycie w tym wpisie. Nie będę się długo rozwodzić - to prawdziwa perełka dla fanek matowych cieni, których kolorystyka sprawdzi się zarówno w codziennych jak i okazjonalnych makijażach. Cienie wyróżniają się świetną pigmentacja i trwałością - wcześniej używałam równie dobrych paletek NAKED z serii NAKED basics czy NAKED1. W tej palecie mamy samą esencję, jeśli chodzi o kolorystykę cieni NAKED. Kto może - niech pisze list do Św. Mikołaja ;-)
Koniecznie dajcie znać w komentarzach jacy są Wasi ulubieńcy kosmetyczni listopada. Chętnie poczytam różne opinie - zwłaszcza, że również Wasze sugestie często sprawiają, że decyduję się przetestować dany produkt ;-)
Podpisujcie swoje rekomendacje chociażby imieniem, żebym mogła się powołać na Waszą opinię być może w kolejnych ulubieńcach danego miesiąca.
Podpisujcie swoje rekomendacje chociażby imieniem, żebym mogła się powołać na Waszą opinię być może w kolejnych ulubieńcach danego miesiąca.
*większość przedstawionych produktów jest dostępna on-line:
Żelu do buzi z Garnier też używam ale krótko więc nie mogę powiedzieć nic o efektach :) Innych produktów nie znam :)
OdpowiedzUsuńGingerheadlife.blogspot.com
Ja ze swojej strony mogę szczerze polecić olejek Nuxe huile prodigieuse. Cudo! Wszystkie olejki, które miałam okazję używać były dość tłuste, lepiły się a ten jest zupełnie inny. Bardzo szybko się wchłania a skóra jest aksamitna. Odkąd go używam stan skóry twarzy poprawił się diametralnie :)
OdpowiedzUsuńI ja tez polecam ten olejek! Jest naprawde super :)
UsuńMnie po tym olejku wysypało :/.Lubie za to olejek z drobinkami do ciała.
UsuńHehe jak miło ze sprawdzilas tego Garniera o którym kiedyś pisałam, mi się akurat skończył:( jeżeli jeszcze nie próbowałas to mogę Ci polecic mix wit E w kropelkach i olejek rycynowy na włosy, paznkoscie i rzęsy :)efekt oszałamiający;) trochę jestem rozczarowana różnicą niektórych produktów tej samej firmy w Polsce a w Anglii,w Anglii mam wrazenie że są z tzw lepszego sortu niz w Polsce:/
OdpowiedzUsuńCo do garniera nawet mój mąż tego regularnie uzywa:) jest rewelacyjny, w ogóle mam duzo produktow Garnier i żaden mnie nie zawiódł;)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, ze Garnier ma beznadziejne składy kosmetyków :/
UsuńKochana a jaki krem uzywasz na noc?
OdpowiedzUsuńNa noc używam serum z Estee Lauder - LINK;-))
UsuńOlu, polecam kosmetyki firmy Nacomi - szczególnie czarne mydło. Świetnie oczyszcza i pielęgnuje cerę. Dodatkowo jest w 100% naturalne. Bardzo wydajny, a cena nie wygórowana :)
OdpowiedzUsuńTo mydło mega wysusza i u mnie bardzo pogarsza stan cery :/
UsuńU mnie jak już mydło - to tylko szare ;-)) Ale chętnie spróbuję to, które polecasz ;-))
UsuńOlu czy szampon OHN FRIEDA Brilliant Brunette jest tylko do włosów farbowanych czy ogólnie do brązowych włosów? :)
OdpowiedzUsuńOgólnie do brązowych ;-))
UsuńMnie najbardziej zaciekawił szampon John Frieda oraz błyszczyk Mac :)
OdpowiedzUsuńJa chyba skuszę się na ten szampon :).Choć mam wielką ochotę przetestować szampon Kevin Murphy. Dziewczyny może macie coś z tej firmy ? Polecacie ?;)
UsuńJa używałam wielu kosmetyków tej marki, bo mój fryzjer na nich pracuje podobnie jak na Davinesie i warto skusić się na Kevina Murphy i koniecznie spróbuj również Davinesa :-)
UsuńDavinesa mam sporo kosmetyków ale dla mnie nie robią nic.
Usuńuwielbiam ten żel z Garniera! :)
OdpowiedzUsuńOlu zaciekawil mnie szampon - czy myslisz ze bedzie on ok dla wlosow przetluszczajacyh sie czy moze jednak je za bardzo obciazy? :)
OdpowiedzUsuńMoich włosów nie obciąża - wręcz nadaje im lekkości ;-))
UsuńOlu a stosowałaś odżywkę z tej samej serii co ten szampon?
OdpowiedzUsuńTak - mam też odżywkę o również polecam ;-))
UsuńOlu którym z tych cieni malujesz brwi?
OdpowiedzUsuńRównież lubię ten produkt od Garniera 3w1. Używam od ponad pół roku i jak najbardziej polecam. Zamiennie stosuję peeling rozświetlający L'oreal Ideal Glow. Buzia wygląda po nim bardzo promiennie. Poza tym, mogę polecić moje najnowsze odkrycie - odżywczą pomadkę peelingującą marki Sylveco. A jeśli ktoś szuka kremu pod oczy, który nie doprowadza do łez, to polecam nawilżający od firmy Vianek. :)
OdpowiedzUsuńMi niestety ten żel się nie sprawdził z garniera, wysypało mnie po nim ;/
OdpowiedzUsuńSzampon muszę koniecznie wypróbować :-) Paletka śliczna
OdpowiedzUsuńuzywasz jescze ziemii egipskiej ? polecasz bo zastanawiam się nad zakupem ?:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolory ma ta paletka cieni:)
OdpowiedzUsuńWitaj, jakiego używasz bronzera do buzi?
OdpowiedzUsuńPzdr
Podpowiem, że zapewne Bikor - Ziemia Egipska :)
UsuńTak - to Ziemia Egipska ;-)) Jak dla mnie to najlepszy bronzer ;-))
UsuńDzieki, ale mialam na mysli czy uzywasz jakiegos typu krem, zel brazujacy jak do ciała tylko ze do buzi bo wygladasz na bardzo opalona ☺
UsuńJakiego balsamu brązującego używasz? Nie robi plam?
OdpowiedzUsuńOlu a jakiego balsamu brązującego używasz? <3
OdpowiedzUsuńNars coraz bardziej mnie ku sobie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńCarmelatte
Dla mnie perełką jest maska do twarzy z Sisley z czarnej róży, pięknie pachnie i można używać jej na noc rano zmywając ....rewelacja !do kupienia w dauglas lub sephora, Sylwia:)
OdpowiedzUsuńOlu ty używasz na noc tylko samego serum estee Lauder czy na to także krem ?
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj sobie skład tego żelu z Garniera. Jedne wiele śmieci! Nie wiem jak można męczyć skórę takim czymś. Żel zresztą jak i cała marka Garnier to jedna wielka porażka. Efekt w pierwszej chwili a później wysyp na twarzy i nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie mojej skóry lecz tak jak mówię poczytaj sobie głębiej na temat tej marki.
OdpowiedzUsuńTa paleta cieni śni mi się po nocach. Jest piękna, no i ma same maty :)
OdpowiedzUsuńJakiego balsamu brązującego używasz? :)
OdpowiedzUsuńtaaaak - cienie - boooooomboweee! :D
OdpowiedzUsuń