W ostatnim czasie staram się otwierać na wiele różnych tematów związanych z trendami - nie tylko modowymi, urodowymi czy wnętrzarskimi, ale również "jedzeniowymi". Zmiany w moim życiu zachodzą na wielu płaszczyznach, więc odbija się to również na blogu. Cieszę się, że pozytywnie to odbieracie ;-) Dzisiaj przedstawię Wam moją interpretację trendu związanego z jedzeniem "ON-THE-GO", czyli idei przygotowywania żywności "na wynos". Tyczy się to przekąsek łatwych w przygotowaniu i wygodnych w konsumpcji do spożycia "w biegu". W ramach kampanii marki Lubella Co Może Zboże chciałabym przedstawić Wam przepis na szybką i pożywną przekąskę - zarówno do zabrania za sobą np. do pracy lub w podróży.
Moja propozycja to pożywne i chrupiące ciasteczka zbożowe - jednym z głównych składników będą innowacyjne płatki jęczmienne Lubella, które oprócz klasycznych płatków jęczmiennych dodatkowo zawierają crunch jęczmienny, czyli chrupiące musli oraz prażone ziarna dyni i słonecznika. Kiedy pojawia się ochota na coś pysznego a zarazem konkretnego i pełnego - warto mieć pod ręką płatki zbożowe.
Do przygotowania ciasteczek zbożowych będziecie potrzebować takie składniki jak:
- 2 szklanki płatków jęczmiennych Lubella
- niepełną szklankę mąki
- 3/4 szklanki mieszanki bakaliowej z orzechami
- pół jabłka
- 15 dag masła
- 4 łyżki miodu
- 1 jajko
Ubijamy masło z miodem a następnie dodajemy obrane i pokrojone w drobną kostkę jabłko.
Potem dodajemy jajko, 2 szklanki płatków jęczmiennych Lubella, mieszankę bakaliową z orzechami i mąkę. Dokładnie łączymy wszystkie składniki.
Z otrzymanej mieszanki formujemy ciasteczka.
Ciasteczka wkładamy do piekarnika na 20 minut i ustawiamy temperaturę 160 stopni.
Pyszna, łatwa w przygotowaniu i pożywna przekąska GOTOWA do spożycia lub zabrania na wynos ;-)
Dla mnie to świetna przekąska w pracy - kiedy to potrafię spędzić kilka godzin przed komputerem i nie mam czasu na przygotowywanie posiłków między śniadaniem a obiadem lub obiadem a kolacją.
Koniecznie wypróbujcie ten przepis i dajcie znać w komentarzach co sądzicie na temat "jedzeniowego" trendu "ON THE GO"?
*wpis jest wynikiem współpracy z marką LUBELLA
Na wynos to "to go" ;-) Albo "takeaway". Agata
OdpowiedzUsuńJest kilka określeń ;-))
UsuńOwszem, ale takiego nie ma.
UsuńSama przecież tego określenia przecież nie wymyśliłam ;-))
UsuńWidocznie skoro nie wymyśliłas to sprawdzaj w różnych źródłach różne warianty, a nie piszesz na przypal, aby coś napisać...żal
UsuńZanim cokolwiek opublikuję zawsze sprawdzam w różnych źródłach - może zamiast się czepiać, sama się zorientuj w temacie, bo określenie jak najbardziej funkcjonuje!
UsuńMój komentarz był tylko pierwszy, ten złośliwy anonim pod spodem to nie ja :-P Pozdrawiam Olu, A.
UsuńAle jak przeczytałam pozostałe komentarze, to pożałowałam uwagi o sformułowaniu o wyrażeniu "on the go" - być może ja go nie znam, fakt. Ale tyle tu jadu nawet w błahych sprawach, że nie chcę tego potęgować. Ja lubię Twojego bloga od lat i zaglądać nadal będę. Złośliwymi się nie przejmuj - tacy zawsze będą :-) A.
UsuńMiam :)
OdpowiedzUsuńMieszkam w Londynie już pół życia i 'on the go' jest w tym przypadku najczęściej używaną formą:)
OdpowiedzUsuńCiasteczka są przepyszne i bardzo pozywne to jest świetna alternatywa jak się ma ochotę na coś słodkiego. Takie propozycje to go są świetnym rozwiązaniem żeby przekasić coś zdrowego i pozywnego ;) Tak jak koktajle :) Mówisz że nie umiesz gotować ale spokojnie jak polubiałaś kuchnię i wprowadzasz na bloga temat kulinarny to za chwilę będziesz nam się chwalić daniami glownymi ;)
OdpowiedzUsuńW końcu mam wymarzoną kuchnię, więc od razu przyjemniej się uczyć gotować :D
Usuńz treści bloga można wywnioskować,ze mieszkasz poza domem z narzeczonym już dość długo,to co wy jadaliście przez te lata na obiad jak ty Olu nie umiesz gotowac?tylko malować się uczyłaś?
UsuńTego juz nie da się oglądać... zwatpilam jak zobaczylam kolejny "niezwykły"przepis. Olka albo jestes ekspertem od mody albo od kuchni, ten blog już jest taki słaby że ja przestaje juz go obserwowac. Niedługo będziesz się pewnie zachwycać workami na śmieci albo papierem toaletowym. Ludzie litości
OdpowiedzUsuńTo nie oglądaj - nikogo do tego nie zmuszam ;-)) Blog od dawna nie jest już typowo modowy a tym bardziej nie kreuje się na eksperta w żadnej dziedzinie, także nie rozumiem tej bulwersacji ;-))
Usuńpamiętasz ja pisaląs kiedyś ze jak ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego,ze chcesz się skupiać na jednej dziedzinie,tymczasem rozmieniasz się,niekiedy przeczysz sama sobie
UsuńAle ja nie określam siebie jako eksperta w dziedzinie kulinarnym - proszę czytać wpisy ze zrozumieniem ;-))
UsuńTemat "jedzeniowy" what the fuck? Chyba raczej lepiej brzmi " "kulinarny" czytak więcej książek a mniej szwendaj się po galeriach, ro zaowocuje;)
OdpowiedzUsuńNie masz się do czego przyczepić?
UsuńNo właśnie, że jest do czego się przyczepić. Nie zwracam Ci złośliwie uwagi ale razi po oczach nieudolna próba zabawy w językoznawstwo. Oczywiście określenie jedzeniowy funkcjonuje w języku polskim, ale nie rozumiem w jakim celu zastosowałaś "w cudzysłowie". Ten wyraz semantycznie nadal brzmi tak samo. Słusznie czytelnik zwrócił uwagę oczekując od autorki bardziej górnolotnego słownictwa. Ola Alice Munro raczej nie zostanie..Chociaż jest już redaktor naczelną bloga life-stylowego. Ekspertem modowym, jubileryjnym, kosmetycznym, fryzjerskim, podróżniczym..Odwiedzając,testując i oceniając lubelskie restauracje niczym Magda Gessler otrzymała miano recenzenta kulinarnego. W 'Dekoratorni" mają wolny wakat zapytaj... Jak ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego.
UsuńUżyłam celowo cudzysłów, bo spodziewałam się, że znajdą się takie osoby (jak Ty na przykład), które się do tego przyczepią - dla jednych będzie funkcjonowało takie określenie, dla innych nie ;-)) Intuicja mnie nie zawiodła :D Ps. Zabawny ten Twój komentarz - do tej listy dopisałabym jeszcze kilka profesji, więc następnym razem proszę o dogłębniejszą analizę ;-))
Usuńmm pyszności ♥
OdpowiedzUsuńFajnie ze na blogu nie pojawia sie tylko moda a takie posty jak ten :) ja osobiscie chetnie poczytalabym wiecej kulinarnych postow. Np z twoimi ulubionymi salatkami, co ty na to Olu? Chociaz tak jak w tym przypadku pewnie odezwa sie glosy, ze przecież nie jestes "ekspertem kulinarnym" :D
OdpowiedzUsuńI nigdy takim ekspertem nie będę - chcę żeby na blogu pojawiały się różne treści i cieszę się, że są osoby otwarte na takie zmiany ;-))
UsuńJa również jestem zadowolona ze nie tylko moda pojawią się na blogu. Zawsze chętnie szukam od innych inspiracji nie tylko jeśli chodzi o wnętrza ale również urodę i jedzonko . Pozdrawiam
UsuńSuper Olu ja chętnie skorzystam z przepisu :-) :-)
OdpowiedzUsuńpysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńLudzie przestańcie w końcu wszystkiego zazdrościć.
OdpowiedzUsuńOlu twój blog jest super i rób dalej to co robisz i lubisz.
Zawsze się znajda osoby którym coś nie pasuje.
No i oczywiście wszystko jest powodem tego że masz lepiej niż ktoś inny,dlatego więc powstają takie okropne komentarze :)
Pozdrawiam .
Bardzo podoba mi się ten pomysł <3
OdpowiedzUsuńCarmelatte
Fajnie że nie skupiasz się tylko na modzie,chociaż mi brakuje tak częstych postów modowych :) tj."tydzień ze styloly" to były czasy ;)))
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie, a do tego zdrowe. Zmieniam swoje nawyki żywieniowe, więc chętnie skorzystam z przepisu :) mam nadzieję, że będzie więcej takiego zdrowego jedzenia i takiego na wynos :)
OdpowiedzUsuńWkradła się literówka: "formujemy" a nie "formułujemy" ciasteczka. Ale rozumiem że chemiczna część umysłu tu wtargnęła :)
OdpowiedzUsuńciekawa alternatywa dla zwykłych ciasteczek :) chętnie przekonam się na własnej skórze, a właściwie podniebieniu czy smaczne! :D przy najbliższej okazji robię!
OdpowiedzUsuńA tak poza tematem, to chcę powiedzieć,że jako jedna z laureatek konkursu na Twoim blogu (konkurs Seboradin) nadal używam tych produktów. I tak.. na początku byłam troszkę rozczarowna, bo używają wcierek miałam wrażenie, ze włosy jeszcze bardziej mi się przetłuszczają,ale gdy mi się skończyły to efekt było widać :) przede wszystkim zauważyłam mniej włosów na szczotce po czesaniu <3 i to jest piękne. Włosy też chyba mniej sie przetłuszczają, albo po prostu tak mi się wydaje bo kosmetyki mi się podobają! :D Szamponu i balsamu nadal używam :) Jeszcze raz dziękuję, że dzięki Tobie mogłam je przetestować :)
Pozdrawiam Olu :* :)
Ja też lubię czytać inne wpisy, ale zawsze z największym dreszczykiem emocji odpalam posty modowe. Liczę, że nie będzie ich coraz mniej przeciwnie, czekam na więcej :-)
OdpowiedzUsuńZrobię sobie takich pyszności. Przepis spisany! :)
OdpowiedzUsuńJa sie bardzo ciesze, ze nie jest to tylko blog o modzie, kosmetykach itp.
OdpowiedzUsuńFajnie jak osoba jest wszechstronna ;)
"czytak więcej książek a mniej szwendaj się po galeriach" ---- totalny brak kultury i szacunku.
Chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńGingerheadlife.blogspot.com
Bardzo mi się podoba, że poszerzasz tematykę! Staje się on dla mnie bardziej ciekawszy. Czekam zastanawiając się, co tym razem Ola wymyśli. Oby tak dalej 💪
OdpowiedzUsuńCo do mieszkania- bajka! Zazdroszczę takie pełnego planowania i dobierania wszystkiego. My z mężem nie mieliśmy na to czasu i niestety tyłu pieniędzy by wszystkie marzenia zrealizować. Po czasie jednak uważam, że stworzyliśmy sami przytulne gniazdko,a chyba to najważniejszy cel! 😊😊😊
Pozdrawiam i czekam za stylizacjami na sylwestra- nie tylko tego wyjściowego,eleganckiego,ale też tego spędzanego w domu😊
Pozdrawiam
Agata💋
Wyglądają przepysznie! :)
OdpowiedzUsuńto wprawdzie jedne z najprostszych ciastek świata ale zdecydowanie sprawdzają się jako zdrowa przekąska. Zamiast jajka spróbuj użyć np banana. Też się sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba faktycznie najprostszy przepis na ciastka jakie widziałam. Ale w prostocie tkwi ich genialność! Biorą od Ciebie przepis, bo to zdecydowanie coś dla mnie! Jestem aktualnie na diecie i mimo, że dostałam fajne przepisy i jadłospis od mojej pani dietetyk z Częstochowy, to szukam fajnych pomysłów na dietetyczne słodkości. Twoje ciasteczka wyglądają bardzo apetycznie :D
OdpowiedzUsuńŚwietne ciacha, aż chce się piec i smakować :) Znalazłam podobne, tylko że z bananami, jagodami goji i migdałami, pycha! A tak przy okazji jadłospisów oraz smakołyków - znacie może jakieś sprawdzone i fajne diety alternatywne? Chcę zgubić parę kilogramów, a przy tym zainspirować do tego męża ;)
OdpowiedzUsuńCiasteczka wyglądają pysznie. Na pewno są dużo zdrowszą alternatywą niż te sklepowe, koniecznie trzeba je zrobić. Muszą być wyśmienite :)
OdpowiedzUsuń