Czas na zebranie i podsumowanie w kilku słowach nowości kosmetycznych, które nabyłam w ostatnim czasie. Większość kosmetyków jest z przeznaczeniem do pielęgnacji twarzy i ciała. Kolorówka totalnie zeszła na drugi plan, bo używam od dłuższego czasu ciągle tych samych, sprawdzonych produktów (np. paletka NAKED ULITMATE BASICS, podkład Estee Lauder DOUBLE WEAR czy puder KRYOLAN). Póki co wszelkie nowinki w dziale kosmetyków kolorowych celowo pomijałam. W końcu udało mi się skompletować swoją kosmetyczną bazę - mam wszystko to, czego potrzebuję ;-) Lepiej inwestować w pielęgnację i tego się trzymałam w tym miesiącu. Zadbana i wypielęgnowana skóra to przecież podstawa! W tym miesiącu dałam nacisk na pielęgnację ciała z racji tego, że rozpoczęłam dietę i treningi, aby przygotować (ujędrnić i wysmuklić) swoje ciało do jednego z najważniejszy dni w moim życiu, czyli do... dnia ślubu ;-)
Zacznę od zapachu, który w tym miesiącu skradł moje (i nie tylko moje) ... zmysły, czyli propozycja Victor & Rolf BONBON. Zapach jest wyjątkowo trwały i wyczuwalny - słodki a jednocześnie delikatny. Pięknie rozwija się na skórze od owocowej landrynki po słodki karmel aż do drzewno-kremowych nut. Dodatkowo flakon ma przeuroczy design, który cudownie zdobi toaletkę.
Jeśli jesteśmy już przy pięknych, słodkich nutach to dla wszystkich fanek naturalnych kosmetyków o malinowych zapachach polecam żel pod prysznic, który ostatnio skradł moje serce ... a raczej ciało ;-) Nie przywiązuję się jakoś wybitnie do konkretnych żeli - rzadko kiedy wracam do tego samego zapachu, jednak tutaj nie tylko o zapach chodzi. Ogromnym plusem jest świetny skład - produkt nie zawiera SLS-ów, silikonów, parabenów i barwników a mimo to dobrze się pieni, ma przyjemną konsystencję i nie wysusza skóry (wręcz czuć lekkie nawilżenie). Cenowo jest również przystępny, więc kupię na pewno inne zapachy z serii BIOLOVE - dodatkowo na hasło "styloly" otrzymacie 15% zniżki na wszystkie kosmetyki dostępne na KONTIGO - w tym malinowy żel pod prysznic BIOLOVE Raspberry.
W tym miesiącu otrzymałam do przetestowania od marki Kiehl's nawilżające masło do ciała z limitowanej, grapefruitowej wersji CREME DE CORPS. Masła do ciała zawsze kojarzą mi się z tłustą i tępą konsystencją - tutaj zaskoczenie, bo mamy bardzo lekki i delikatny mus, który błyskawicznie się wchłania. Uwielbiam tego typu produkty - bogaty i treściwy skład (np. masło shea, olejek jojoba), przyjemna aplikacja z racji lekkiej konsystencji i świeży, owocowy zapach. Produkt aplikuję zawsze po prysznicu na całe ciało - skóra staje się nawilżona, miękka i przyjemna w dotyku. Masło nie pozostawia tłustego filmu - co jest wielkim plusem. Zapach jest wręcz pobudzający!
Zgodnie z tym co napisałam we wstępie - zaczęłam ostatnio więcej ćwiczyć (nie tylko aeroby na siłowni, ale też treningi w domu z obciążeniem) i zauważyłam, że moje ciało staje się bardziej jędrne. Chciałabym podtrzymać ten efekt, więc zaczęłam rozglądać się za produktami, których nigdy wcześniej nie używałam, bo zwyczajnie nie wierzyłam w ich działanie. I tak zupełnie przypadkowo trafiłam na żel MUTLI MODELING z firmy ZIAJA - używam go od tygodnia, więc o jakichkolwiek efektach trudno pisać. Mnie jednak urzekła chłodząca formuła, która po ćwiczeniach jest wręcz zbawienna dla ciała. Zapach jest niezbyt przyjemny, ale to miłe uczucie odprężenia i schłodzenia skóry po treningu bierze tutaj górę ;-)
Pozostając w temacie balsamów mój ostatni zakup to naturalny balsam (aż 97% składu pochodzenia naturalnego: masło shea, olejek makadamia, kokosowy, olej z oliwek, ekstrakt z figi ) do rąk i ciała (w moim przypadku głównie z naciskiem na dłonie) polskiej marki YOPE. Pierwszą styczność z tym produktem miałam przy okazji zakupów w Home&You - kiedy to przy kasie dojrzałam piękne (różowe ;-) opakowania testerów kremów do rąk tej marki. Już od pierwszego użycia polubiłam ten krem za przyjemne nawilżenie, zapach i efekt gładkiej, miękkiej skóry, więc postanowiłam zamówić pełnowymiarowy produkt. Tym bardziej ucieszył mnie fakt, że balsam można stosować zarówno na dłonie jak i na ciało - plusem jest dozownik z pompką. Do kupienia TUTAJ.
Na temat tej maseczki aż zawrzało w Internecie - PILATEN BLACK MASK to oczyszczająca maska z aktywnym węglem z bambusa, która ma usuwać wągry, zwężać pory i zapobiegać pojawianiu się kolejnych niedoskonałości. Brzmi przekonująco? Na mnie zadziałały dodatkowo filmiki w Internecie, więc nie mogłam przejść obojętnie wobec tego "hitu" i postanowiłam sama wypróbować. Uwielbiam wszelkie zabiegi z udziałem masek - oczyszczających i nawilżających (jeśli chcecie poczytać na temat moich ulubionych maseczek to odsyłam do tego wpisu - LINK). Póki co użyłam tej maski tylko raz na okolice nosa i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Zgodnie z zaleceniami nałożyłam tę czarną, klejącą konsystencję dość obficie po ogrzaniu skóry w celu rozszerzenia porów - jestem przyzwyczajona do szybkiego zastygania mojej ulubionej maski GLAMGLOW MUD MASK (PILATEN BLACK MASK jest w porównaniu do tej maski tania "jak barszcz" ;-) a tutaj miałam wrażenie, że kompletnie nie działa. Maska zastyga stosunkowo długo. Wychodzę z takiego założenia, że jeśli po nałożeniu np. szczypie czy mrowi to ... działa ;-) W tym przypadku trzymałam maskę na nosie ok 30 minut, ale poczułam to "działanie" dopiero przy ściąganiu - miałam wrażenie, że ściąga mi skórę a tym samym wszelkie zanieczyszczenia. Faktycznie - okolice twarzy po zastosowaniu tej maski były wygładzone, oczyszczone i lekko zaczerwienione. Dodatkowo na masce widać było "wyciągnięte" zanieczyszczenia, co do przyjemnego widoku nie należy ;-) Nie wiem czy odważę się nałożyć produkt na całą twarz (ponoć jako bonus mamy zapewnioną depilację twarzy ;-), ale na pewno będę używam na okolice najbardziej zanieczyszczone. Do kupienia TUTAJ.
W temacie oczyszczania skóry twarzy moją kolejną manią są wszelkiego rodzaju pianki i żele oczyszczające. Nie będę Was tutaj czarować, że do zakupu tego produktu skłonił mnie skład, opinie w Internecie czy zapewnienia producenta. Pewnie Was to nie podziwi, że akurat ten słodki i uroczy design opakowania mnie przyciągnął. Jestem typowym wzrokowcem, więc estetyka i kolory opakowań są w stanie zachęcić mnie do zakupu. Za każdym razem kiedy używam tego żelu/pianki przypomina mi się sytuacja, kiedy Piotrek dopatrzył się obrazkowej historii i nazwy kosmetyku na opakowaniu pytając mnie całkowicie poważnie "Olu - Ty używasz kosmetyku o nazwie CZYSTA ŚWINIA?" Dosłownie tak :D Wracając do tematu tej cudowniej pianki oczyszczającej - moja cera uwielbia ten produkt już od pierwszego użycia: zapach (dosłownie jak ekskluzywne perfumy), przyjemna konsystencja (najpierw gęsty żel, który przy pocieraniu zamienia się w piankę) oraz uczucie oczyszczenia i świeżości bez efekt ściągnięcia. Używam codziennie rano i wieczorem - do kupienia TUTAJ.
Do mojej codziennej, wieczornej rutyny w marcu mogę zaliczyć seans z dwufazową maseczką GLAMGLOW DREAMDUO. Nie potrafię ubrać w słowa jakim luksusem i przyjemnym odczuciem (zarówno dla cery jak i zmysłów) jest etap pielęgnacji z użyciem tego produktu. Zapach, konsystencja, działanie - te trzy cechy zapewniają efekty jak z ekskluzywnego salonu kosmetycznego, bo ta maska ma działanie wielowymiarowe. Najpierw nakładamy perłowe DREAMSERUM (w składzie wyciąg z ziaren zielonej kawy - zwalczające wolne rodniki i ujędrniające skórę) i po około pół minuty od wchłonięcia nakładamy zieloną warstwę DREAMSEAL (w składzie kwas hialuronowy i wyciąg z zielonych alg - nawadnia i odżywia skórę). Cera po przebudzeniu jest wygładzona, nawilżona i rozświetlona. UWAGA! Ta maska uzależnia ;-) Minusem jest niestety zbyt wygórowana cena takiej "przyjemności" :/
Jeśli jesteśmy w temacie "wygórowanych" cen to muszę przyznać, że długo zanosiłam się z zakupem kultowego kremu pod oczy od Bobbi Brown. Mimo 20% zniżki i tak był to tzw. rozbój w biały dzień i minuta ciszy dla rachunku bankowego ;-) Tak jak pisałam we wstępie - pielęgnacja to podstawa, ale też ...inwestycja, która powinna zwrócić się w postaci wypielęgnowanej i atrakcyjnie wyglądające skóry. Używam systematycznie tego masełka tylko na noc aplikując (poprzez wklepanie - NIGDY aplikację w postaci wsmarowywania i rozciągania skóry) na okolice pod oczami. Rano budzę się i czuję przyjemne nawilżenie - tak jakbym dopiero co nałożyła krem pod oczy. Moja skóra pod oczami wymaga odpowiedniej pielęgnacji - w tych okolicach pojawiły się już u mnie pierwsze zmarszczki, więc dobry, treściwy krem to konieczność! Produkt wydaje się być bardzo wydajny, ale używam go tylko na noc i uważam, że to w zupełności wystarcza. Do kupienia TUTAJ.
W ostatnich dniach miałam okazję uczestniczyć w premierze nowych, matowych pomadek MATTE SHAKER od Lancome (zdjęcie z premiery) - zdecydowałam się na dwa soczyste odcienie, które ożywią każdy wiosenny makijaż na co dzień. Używam tylko pomadek o matowym wykończeniu, więc byłam ciekawa nowej formuły i tego aplikatora w poduszeczce. Matowe pomadki mają to do siebie, że ciężko je idealnie zaaplikować bez konturówki czy ... wprawy. Tutaj wystarczy wstrząsnąć, aby nasączyć płynną formułę pomadki i za pomocą odpowiedniego kształtu aplikatora nałożyć cienką warstwę produktu. Konsystencja jest komfortowa i nie wysusza ust - mój typ to odcień PINK POWER ;-)
Na koniec zostawiłam perełki w związku z pielęgnacją włosów od zaufanej, polskiej marki BALNEOKOSMETYKI, czyli regenerujący, biosiarczkowy duet z kokosem (szampon i odżywka) z przeznaczeniem włosów suchych i zniszczonych. Produkty są oparte na naturalnych składnikach (np. olej z kokosa), dzięki czemu silnie regenerują, nawilżają i odżywiają zniszczone włosy oraz dodatkowo cudnie pachną słodkim kokosem (a ja to od razu kupuję ;-).
Na hasło "styloly" macie 20% zniżki na zakup produktów BALNEKOSMETYKI.
Na hasło "styloly" macie 20% zniżki na zakup produktów BALNEKOSMETYKI.
Koniecznie podzielcie się ze mną w komentarzach jakie NOWOŚCI KOSMETYCZNE trafiły do Waszych kosmetyczek w marcu?
Jak miło w weekendowy poranek włączyć facebooka a tam nowy post od STYLOLY ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny post, zaintryowałaś mnie tą maseczką chyba wypróbuje ;)
Czy ten krem pod oczy Bobbi Brown redukuje cienie czy głównie tylko nawilża ? Czy u Ciebie zredukował tzw. sińce i worki, opuchliznę pod oczami? 😊
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam u siebie cieni pod oczami, więc trudno stwierdzić ;-))
UsuńMoim ulubieńcem ostatnich dni jest Ziaja esencja tropikalnego kokosu w nawilżającym balsamie do ciała. Pachnie cudownie, szybko się wchłania i dzięki temu przekonałam się do regularnego stosowania, zwłaszcza że dobrze nawilża skórę. Jestem bardzo ciekawa tej czarnej maski ;)
OdpowiedzUsuńOlu, a jaki możesz polecić krem na dzień i na noc do twarzy (25+) nawilżający i niwelujący pierwsze zmarszczki :)
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie polecić tego typu kremu ;-))
UsuńBardzo ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Emilia
Olu odwiedzam Twoja strone od momentu kiedy mieszkalam w Korei wiec musze powiedziec ze zdecydowanie numerem 1 jest czysta Swinka :-) Uwielbiam koreanskie kosmetyki... polecam maseczki w placie sa rewelacyjne :-) Pozdrawiam Benia :-)
OdpowiedzUsuńMuszę w takim razie wypróbować te maseczki ;-))
UsuńSuper wpis, ja ostatnio skupiłam się na tym by w moich kosmetykach (wszystkich począwszy od pielęgnacyjnych po kolorówkę) - wszystkich kosmetykach które maja styczność z moim ciałem, twarzą i włosami, nie było związku SLS! Używam od dłuższego czasu produktów do włosów bez tej "substancji" i widzę że moje włosy nie są suche. Namawiam do wytestowania, choć ciężko jest odnaleźć produkty bez SLS :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dorka
Zaciekawiły mnie niektóre kosmetyki o których mówisz i jestem pewna, że niebawem je zakupie aby również wypróbować 😊
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim żel pod prysznic mnie urzekł :)
OdpowiedzUsuńCześć Ola !Mam pytanie , mogłabyś polecić mi dobrą , może wypróbowaną odżywkę do rzęs ?
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję i pozdrawiam :)
Moje rzęsy są w opłakanym stanie ;-)) Sama szukam czegoś godnego polecenia, bo niestety żadne serum, które używałam dotychczas nie dało żadnych skutków ;-))
Usuńregularne stosowanie olejku rycynowego :) bomba!
UsuńBardzo fajny wpis :) skorzystałam z Twojego rabatu i zamówiłam szampon oraz odżywkę - dziękuje jeszcze raz :* :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będziesz zadowolona ;-))
UsuńUwielbiam takie podsumowania! :) Bardzo spodobał mi się design perfum. Wyglądają naprawdę uroczo. Ciekawa jestem tego zapachu. Pianka z motywem świnki również przykuwa uwagę. :D Poza tym, jestem ciekawa żelu pod prysznic, ze względu na naturalne pochodzenie składników. Zainteresowały mnie też pomadki, bo pokochałam matowe w płynie. Co do czarnej maski, czytałam na jej temat wiele pozytywnych opinii i widziałam też krótkie filmy, które ostatecznie mnie skusiły do jej zakupu. Ja w tym miesiącu polubiłam się z pomadą do brwi marki Inglot, perfumami Chanel Chance, wodą różaną Bielenda i serum różanym również tej marki. :)
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie pojawił się post z nowościami kosmetycznymi więc jak masz ochotę je poznać to wpadnij.
OdpowiedzUsuńCzarna maskę zamówiłam więc będzie u mnie niebawem, a mydła yope używam od dawna, muszę sprawdzić to figowe :p
Proszę wpadnij do mnie i daj znać czy podobają Ci się zdjęcia z nowego posta :)
sliczna jest ta buteleczka perfumu, i bede musiala tez wyprobowac ta czarna maseczke za nie dlugo, ale switeny post, w wolnej chwili zapraszam na mojego bloga http://brunettefashion-lifestyle-beauty.blogspot.ie/
OdpowiedzUsuńjak na taka pielegnacje która stosujesz od lat,ciagle nowe kosmetyki,to zmarszczki wokół oczu masz b.duze,ale widocznie taka twoja uroda
OdpowiedzUsuńte opakowania z biolove są takie śliczne! <3
OdpowiedzUsuńhttp://dalenadaily.com
Od paru miesięcy czaję się na tę czarną maseczkę i muszę ją mieć !
OdpowiedzUsuńWORLD OF ALEKS
Uwielbiam firmę "Ziaja" nie tylko za ich cenę ale również i produkty które są rzeczywiście dobrej jakości. :)
OdpowiedzUsuńhttps://stylistfashioon.blogspot.com/2017/03/scars-to-your-beautiful.html#more
Świetny wpis :) Ostatnio też zajęłam się kompletowaniem sprawdzonych kosmetyków do makijażu :)
OdpowiedzUsuńhttp://Gingerheadlife.blogspot.com
Do mnie również trafił żel z ziaji zarówno chłodzący jak i rozgrzewający :)
OdpowiedzUsuńKupię chyba też ten rozgrzewający ;-))
UsuńCudowny wpis, a zdjęcia przepiękne. :)
OdpowiedzUsuńobserwuje
Buziaki,
zapraszam do mnie kochana!
http://loveshinny.pl
Ola a czy w dalszym ciagu polecasz maske do wlosow Macadamia? czy moze jednak ta ktora widze w opisie? Chce zakupic ktoras z nich ale zastanawiam sie jaka wybrac-doradz prosze... Wierze w twoje slowa 😉
OdpowiedzUsuńOla a czy w dalszym ciagu polecasz maske do wlosow Macadamia? czy moze jednak ta ktora widze w opisie? Chce zakupic ktoras z nich ale zastanawiam sie jaka wybrac-doradz prosze... Wierze w twoje slowa 😉
OdpowiedzUsuńJak najbardziej - maska jest godna polecenia ;-)) Teraz testuję inną maskę, która bardzo pozytywnie działa na moje włosy, ale o tym w kolejnym wpisie poświęconym pielęgnacji włosów ;-))
UsuńPrzypomnisz prosze jaki masz odcien podkladu ?
OdpowiedzUsuńJasne - mój odcień to TAWNY ;-))
Usuńrowniez posiadam podklad Estee Lauder ,ktory moim skromnym zdaniem jest najlepszym podkladem na rynku. Perfumy Bonbon takze posiadam w swojej kolekcji.Oszczedzam je jak moge,bo niestety sa strasznie drogie.
OdpowiedzUsuńPrzez same zdjęcia mam ochotę kupić każdy kosmetyk! Jak zwykle perfekcyjny post :) :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ziaja, a tego produktu jeszcze nie miałam. Już wylądował na mojej liście <3
OdpowiedzUsuńhttp://www.ladyagat.com/
Do pań, które używają klasycznego podkładu Double Wear ;)
OdpowiedzUsuńDouglas nie posiada testerów odcieni jasnych, chcę zamówić go znacznie taniej niż w drogerii. Proszę więc, wszystkie miłe panie aby wspomogły mnie małą radą. Który odcień: 1N1 Ivory Nude czy 1n2 Ecru, pasuje bardziej osobie z jasną karnacją, której towarzyszą widoczne naczynka. Słyszałam, że 1N1 jest za żółty, a Ecru odróżnia się na twarzy typowego bladziocha
Ewa
Hallo Ewa :) ja uzywam odcienia 1n2 Ecru. Mam bardzo jasna karnacje i nie zauwazylam,zeby sie odcinal. Bardzo lubie ten podklad,uwazam jednak,ze jego mala wada jest wlasnie dobor koloru. W sumie ciezko dobrac kropka w kropke taki odcien jak nasza skora ,ale chyba z kazdym podkladem tak jest. W kazdym razie ecru jest ladnym,naturalnym,jasnym odcieniem. Jesli jestes przyzywczjona do podkladu,ktory teraz uzywasz to po nalozeniu EL kolor moze wydac ci sie dziwny ( ja mialam takie wrazenie) ,ale szybko minelo. W swietle dziennym wyglada bardzo ladnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńna temat pilaten jest duzo zlych opinii,ja tez je podzielam, bo mialam saszetke, ona bardziej depiluje twarz i wloski wyrywa niz oczyszcza z zaskórników
OdpowiedzUsuń